W
2005 roku 5,25 metra, w 2012 roku 3,7 metra, w 2013 roku 2,3 metra. To
są wyniki pomiarów przejrzystości wody w Jeziorze Strzeszyńskim. Jest to
efekt zanieczyszczania wody w jeziorze ściekami, które wpływają Rowem
(Strumieniem) Złotnickim. Sprzeciwia się temu konfederacja jednostek
samorządowych i stowarzyszeń, które zorganizowały w sobotę, 24 sierpnia,
akcję pod nazwą „Ratujmy Jezioro Strzeszyńskie”. O problemach Jeziora
Strzeszyńskiego rozmawiamy z Arletą Matuszewską, przewodniczącą Rady
Osiedla Strzeszyn i prezes stowarzyszenia „My Poznaniacy”.
Dlaczego została zorganizowana ta akcja?
Tajemnicą poliszynela jest, że Jezioro Strzeszyńskie jest
zanieczyszczane przez Strumień Złotnicki, do którego spływają ścieki
bytowe, komunalne, sanitarne. A powinna płynąć tylko deszczówka,
ponieważ zgoda wydana na odprowadzanie wód do Jeziora Strzeszyńskiego
Strumieniem Złotnickim, mówi, że musi to być woda czysta.
A jak te ścieki trafiają do Strumienia?
Dostają się, ponieważ niewydolna jest kanalizacja sanitarna w gminie
Suchy Las. Generalnie w gminie Suchy Las ścieki są odprowadzane do
kolektora podolańskiego, który już od wielu lat jest niewydolny. W 2008
roku Aquanet wydał taką informację Gminie Suchy Las, że już nie ma
możliwości wydawania warunków przyłączania ścieków do istniejącej
kanalizacji. W związku z tym od tego momentu Gmina Suchy Las nie może
już wydawać warunków przyłączania się do kanalizacji sanitarnej. Jedyna
możliwość to są szamba, ale dziś przez przypadek wyczytałam w prasie, że
prawo stanowi, iż muszą to już być oczyszczalnie. Czyli nie zwykłe
szamba, ale tak zwane oczyszczalnie przydomowe. Czyli w przypadku, kiedy
ktoś uzyska zgodę na budowę, to musi równocześnie uzyskać zgodę na
budowę szamba z oczyszczalnią. To jest oczywiście dużo droższa opcja,
ale innej możliwości nie ma – tak stanowi w tej chwili prawo. A w
momencie, gdy już istnieje wydolna kanalizacja, to wtedy każdy
użytkownik nieruchomości jest zobowiązany przyłączyć się do kanalizacji
sanitarnej, chyba że posiada własną oczyszczalnię.
W jaki sposób można ludzi skłonić do budowania takich
oczyszczalni przydomowych? Czy istnieją jakieś programy finansujące z
gmin?
Zapewne można pozyskać środki na ten cel, ponieważ wszystkie działania proekologiczne są dofinansowywane ze środków unijnych.
A czy Gmina powinna mieszkańcom jakoś w tym pomóc?
To już jest pytanie do urzędników Gminy Suchy Las i, podkreślam,
Miasta Poznania, gdyż Miasto Poznań zanieczyszcza bardzo cała Dolinę
Bogdanki, czego dowodem jest zamknięte w tej chwili kąpielisko Rusałka.
Dokonaliśmy też pomiarów w Strumieniu Bogdanka na wpływie i wypływie z
tych pięciu stawów, które są położone w Dolinie Bogdanki i tam stężenie
fosforanów przekroczyło sześciokrotnie stężenie, które mamy w tej chwili
w Strumieniu Złotnickim, a tam już są przekroczone wszystkie
dopuszczalne normy. To możemy sobie wyobrazić, co się w tej chwili
dzieje. Jeżeli są fosforany, to muszą to być ścieki bytowe, ponieważ
cała Dolina Bogdanki jest otoczona lasami i bagnami. Trzeba zacząć
głośno mówić, że kąpiący się na kąpieliskach na pewno nie są w stanie
doprowadzić do takiego zanieczyszczenia. To jest po prostu demagogiczne
wygłaszanie haseł, które są nieprawdziwe. Bo wszyscy kąpiący się ludzie,
w każdym dniu, o każdej godzinie musieliby się cały czas załatwiać do
Jeziora Strzeszyńskiego. Przestańmy wreszcie takie rzeczy opowiadać! A
nawet gdyby, co jest nierealne i nieprawdopodobne, to przecież trzeba
temu zapobiegać. Jak trzeba, to postawić dziesięć przenośnych toalet,
jak trzeba dwadzieścia, to dwadzieścia. Na to Miasto musi znaleźć
pieniądze. Jeżeli stać nas na to, żeby opłacić energię elektryczną na
stadionie, to musi być nas stać na ochronę środowiska. Natura nam nie
wybaczy.
A gdyby ścieki przestały płynąć Strumieniem Złotnickim, to ile czasu potrzeba by było na to, aby jezioro samo się oczyściło?
Ono samo z siebie tak naprawdę nie jest w stanie się oczyścić.
Fosforany to są związki, które zostaną tam na zawsze. One się
rozpuszczają w wodzie, można je wytrącić żelazianami, ale tylko w
momencie, kiedy woda jest dotleniona. A to dotlenianie, które tutaj ma
miejsce [wodny wiatrak na środku jeziora – przyp. red.], jest tylko
miejscowe. Ono nie załatwia problemu całego jeziora. A jak wiemy, w tej
chwili już na poziomie 7 metrów nie ma tlenu.
Czyli nie ma tam życia.
Nie ma życia. Gdybyśmy w tym momencie wprowadzali tylko absolutnie
czystą deszczówkę (a pamiętać trzeba, że Jezioro Strzeszyńskie ma
również swój odpływ, nie jest jeziorem stojącym), to po latach jest
pewna szansa, że temu jezioru zostałaby przywrócona pewna równowaga.
Pamiętam, kiedy Ren był jednym wielkim ściekiem, a w tej chwili jest
jednak czystą rzeką. To są oczywiście wartko płynące masy wody, które
zupełnie inaczej się zachowują i im jest znacznie łatwiej się oczyścić.
Takie zbiorniki jak Jezioro Strzeszyńskie tak łatwo się nie oczyszczają.
Dziękuję za rozmowę.
W sobotniej akcji (fotorelacja http://tnij.org/zety)
wzięły udział różne organizacje, m.in. stowarzyszenia „My Poznaniacy” i
„Przystanek Folwarczna” – z walorów Jeziora Strzeszyńskiego korzystają
bowiem wszyscy poznaniacy, a także mieszkańcy okolicznych gmin.
Uczestnicy zbierali podpisy pod petycją, domagającą się dokonania
działań zmierzających do poprawy stanu czystości jeziora. Organizatorzy
domagają się uwzględnienia opinii naukowców specjalizujących się w tej
tematyce, szczególnie prof. Elżbiety Szeląg-Wasilewskiej i prof.
Ryszarda Gołdyna z Zakładu Ochrony Wód UAM w Poznaniu, odcięcia dopływu
ścieków z Gminy Suchy Las, cofnięcia pozwolenia wodno-prawnego dla Gminy
Suchy Las do czasu budowy oczyszczalni ścieków na Rowie Złotnickim,
doprowadzenia do stosowania tylko szczelnych (certyfikowanych) szamb lub
ich całkowitej likwidacji, budowy kolektora dla całej Gminy Suchy Las,
wpisania Doliny Bogdanki do Obszaru Natura 2000.
Artykuł został opublikowany na stronie www.BLUBRY.pl.
http://www.blubry.pl/z-poznania/czy-miasto-pozna%C5%84-i-gmina-suchy-las-przestan%C4%85-w-ko%C5%84cu-niszczy%C4%87-jezioro-strzeszy%C5%84skie
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń