wtorek, 13 sierpnia 2013

Afera transparentowa z bliska i z dystansu (UWAGA: zawiera wulgaryzmy)

Z jednej strony w sprawie transparentu słyszeliśmy głosy totalnego potępienia. Za incydent przepraszały władze klubu piłkarskiego, przepraszał MSZ, przepraszał prezes Boniek, przepraszał prezydent Grobelny i wojewoda Florek, przepraszały media. Winna jest tylko jedna strona – kibole Lecha – zarówno w sprawie wywieszenia transparentu, jak i wtedy, gdy tydzień wcześniej pojechali do Wilna i śpiewali polski hymn przed Ostrą Bramą. Z drugiej zaś strony słyszymy absolutną pochwałę i brak spojrzenia z dystansu.
Co widać z dystansu? Z dystansu wygląda to tak samo jak uliczny zatarg – jeden wyzywa od najgorszych drugiego. Postronny przechodzień nie widzi jak sytuacja wyglądała kilka minut wcześniej, poza tym, jeśli nie mieszka w tej okolicy, to nie ma nawet ochoty zagłębiać się w to, kto ma w tym sporze rację. Jeśli jeszcze w dodatku jest uprzedzony, to wszystko mu pasuje do obrazka i rezygnuje z dociekliwości. Można też spojrzeć na to z bliska, oczyma uczestnika zatargu, który będąc osobą pokrzywdzoną, po prostu nie wytrzymuje i zaczyna bluzgać. Bluzgać jest mu łatwo, bo jest człowiekiem ulicy, który nie mieszka w apartamentowcu. W ferworze ulicznego wyzywania nie widzi, że przekracza pewne granice.
Bluzg jest bluzgiem, nawet jeśli w sporze ma się rację. Wyrażenie „chamie, klęknij przed panem” nie jest obraźliwe ze względu na użyte słowa. Do wyzywania od „chamów” i mówienia, że „ktoś klęka przed kimś” przyzwyczaił nas niejeden polityk. Skoro politykom wolno, to tym bardziej kibicom. Tych słów się nawet nie cenzuruje. Kibice Lecha mogli użyć dużo gorszych słów, np. zamiast staropolskiego, feudalnego „chama”, na transparencie mogło się znaleźć popularne, również wśród polityków i szacownych publicystów, ale dużo bardziej wulgarne słowo „kurwa”, co budziłoby jeszcze gorsze skojarzenia. Mogli także użyć słowa „pies”, a gdyby (ku uciesze Adama Michnika) byli faszystami – „podczłowiek”. W zestawie wymienionych słów, „cham” wydaje się wręcz przyzwoite.
Wyrażenie „chamie, klęknij przed panem” jest obraźliwe i wzbudziło moje oburzenie, ponieważ w relacji pan-poddany ustawione zostały dwa narody, co było naruszeniem godności jednego z nich. A godności żadnego narodu, bez względu na to, jakie miałby przewiny na swoim koncie (nawet jeśli naruszał godność innych narodów – w czym prym wiedli Niemcy za czasów Adolfa Hitlera) nie wolno naruszać. Nie ma tutaj znaczenia również liczebność narodu – ani większemu nie wolno godzić w mniejszy, ani mniejszemu godzić w większy. Dlaczego? Bo godność i honor traci nie ten, kto doznaje krzywdy i jest obrażany, ale ten, kto krzywd i obrazy dokonuje. Błąd części kibiców polega na tym, że w zaparte bronią napisu – w myśl zasady, że słuszny gniew wolno im wyrażać w obraźliwej formie.
Co by było, gdyby napis brzmiał: „Chamie z Żalgirisu, klęknij przed panem z Lecha”? Prawdopodobnie sprawa nie zostałaby tak szeroko omówiona, gdyż wszystko byłoby zrzucone na konwencję kibicowskiego „przezywania”, aczkolwiek niektóre media pewnie zaczęłyby doszukiwać się na siłę podtekstów nacjonalistycznych. Tylko, że w takiej wersji sens napisu byłby zupełnie inny. Błąd strony krytykującej „transparent nienawiści” polega na tym, że na sprawę patrzy wyłącznie z dystansu – widzi bluzg, a nie interesuje się w ogóle kontekstem. Gorzej, część potępiających, w imię świętego spokoju z Litwinami, gotowa jest zakneblować usta krytykujące politykę władz litewskich wobec mniejszości polskiej na Litwie i stwierdzają, że każdy naród ma coś na sumieniu: Litwini wobec Polaków i Polacy wobec Litwinów, dlatego najlepiej dać sobie z tym spokój. Stronie litewskiej jest to bardzo na rękę. Jest to na rękę także polskim władzom, które nieskutecznie bronią praw należnych mniejszości polskiej na Litwie.
Brak zainteresowania kontekstem został wyrażony wprost na poznańskiej stronie „Gazety Wyborczej”, gdzie opublikowany został komentarz niejakiego Sebastiana, kibica Kolejorza, w którym możemy przeczytać:Nie interesują mnie powody, dla których ten tekst się pojawił. Czy była to forma „rewanżu” za jakieś wydarzenia w Wilnie, czy był to kolejny etap nacjonalistycznej (patriotycznej???) postawy Kiboli. Żaden bowiem powód nie pozwala obrażać innego narodu, a w tym przypadku jego kibiców czy piłkarzy. („Kibic Kolejorza: ‘jest mi po prostu mega wstyd’”, 11.08.2013, poznan.gazeta.pl). Taką samą postawą braku zainteresowania kontekstem wykazała się poznańska prasa. Na kilkanaście internetowych artykułów z „Gazety Wyborczej” i „Polski The Times” („Głosu Wielkopolskiego”, „Dziennika Zachodniego”) dotyczących zachowania kibiców przy okazji meczu w Wilnie i meczu w Poznaniu, zaledwie dwa („Wiara Lecha odpowiada ks. Jaworskiemu: ‘Polska w Wilno wryła się nieusuwalnie’”, 03.08.2013, poznan.gazeta.pl i „Lech Poznań: Transparent nienawiści na stadionie”, 10.08.2013, gloswielkopolski.pl) dopuściły do głosu samych kibiców.
Co sprawiło, że kibice z oddalonego od Wilna o 760 km jazdy samochodem Poznania wywiesili transparent o tak bardzo kontrowersyjnej treści? Nie była to chęć rewizji granicy polsko-litewskiej, lecz odpowiedź na to jak na Litwie traktowana jest polska mniejszość, a także jak potraktowani zostali kibice Lecha w Wilnie. Mniejszość polska na Litwie liczy około 230.000 osób, co stanowi blisko 7% populacji tego kraju. W rejonie Wilna ludność polska stanowi 63%, a w rejonie Soleczników aż 80%. Obecność Polaków na tych ziemiach wynika z historii – nie byliśmy tam ciałem obcym. Od czasów Władysława Jagiełły aż do rozbiorów, Polskę i Litwę łączyła unia. To jest około 400 lat braterskiego współistnienia. Z tych samych powodów Litwini stanowią także mniejszość w Polsce. Jest ich około 8.000 głównie w powiecie sejneńskim, gdzie w gminie Puńsk (lit. Punskas) stanowią 74% ludności.
Problem polega na tym, że o ile w Polsce prawa litewskiej mniejszości są przestrzegane to na Litwie prawa mniejszości polskiej są naruszane. Litwa nie wywiązuje się z podpisanego Traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Nie ma możliwości stosowania dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości, nakładane są grzywny na przewoźników i firmy transportowe, które stosują dwujęzyczne rozkłady jazdy i podwójne zapisy nazw miejscowości. Język polski nie ma na Litwie statusu języka pomocniczego, Litwinom narodowości polskiej nie wolno zapisywać swoich nazwisk w oryginalnej formie, ale muszą je lituanizować (np. Kowalski może być zapisywany tylko jako Kovalskie lub Kovalski). Jeśli w jakiejś gminie z powodu mniejszej ilości uczniów ma być zamykana jakaś szkoła, to z zasady nie zamyka się szkoły z językiem litewskim, lecz z językiem mniejszości polskiej. Do tego dochodzą takie doniesienia jak to, że na cmentarzu na Rossie wandale zniszczyli grób, w którym pochowano serce Józefa Piłsudskiego. Z kontekstu jednoznacznie wynika, że w relacjach Litwa-Polska, to Polacy są stroną gorzej traktowaną – ale przy okazji „afery transparentowej” media wolą tego nie zauważać.
Rozważały za to, czy poznańskim kibicom wypadało odśpiewać przed Ostrą Bramą hymn Polski. Przytaczały opinię księdza Edmunda Jaworskiego, który sytuację tę porównywał do odśpiewania we Wrocławiu przez niemieckich kibiców hymnu „Niemcy, Niemcy ponad wszystko”. Rozważania te trochę dziwią – wiele osób pamięta, że chociażby w czasie Euro 2012 nieraz kibice różnych krajów śpiewali swoje hymny na ulicach polskich i ukraińskich miast. Dlaczego miałby być z tym problem w mieście litewskim? Na nagraniu zamieszczonym w Internecie widać, że kibice przed Ostrą Bramą odśpiewali „Mazurek Dąbrowskiego” (4 zwrotki) oraz zaśpiewy: „Polskie Wilno”, „Poznań, Poznań! Hej, Kolejorz!”, „Kolejorz, Kolejorz”. Gdy tłum kibiców szedł dalej, ktoś krzyknął nawet „Czapki z głów pod Bramą!”. Do żadnej rozróby nie doszło.
W sytuacji, w której Polacy na Litwie nie mają lekko, taki występ kibiców pod Ostrą Bramą miał charakter pokrzepiający. Tymczasem na ich głowy posypała się krytyka ze strony „Głosu Wielkopolskiego” i „Gazety Wyborczej”. Wielu kibiców miało zresztą żal o to, że media nie opisały sytuacji, w której w czasie śpiewania na meczu hymnu Polski, z litewskiej strony leciały gwizdy i hasła typu „Polska kurwa” i że niszczono samochody z polskimi rejestracjami. To wszystko wzbudziło w kibicach emocje, które doprowadziły do wywieszenia chamskiego transparentu. Przytoczenie tego kontekstu nie sprawia, że napis na transparencie jest w jakikolwiek sposób usprawiedliwiony. Jak napisałem wcześniej – bluzg pozostaje bluzgiem i kara za to jak najbardziej się należy. Włodarze, z wojewodą Florkiem i ministerstwem spraw zagranicznych na czele, powinni stronę litewską oczywiście dyplomatycznie przeprosić, ale powinni również dać odczuć, że Litwini mają swoje za uszami. Czym bowiem jest jednorazowe upokorzenie ze strony kibiców klubu piłkarskiego, wobec codziennego upokarzania mniejszości polskiej przez aparat państwowy Litwy?
W tym świetle kuriozalna wydaje się akcja „Przepraszamy Litwinów” zainicjowana przez środowisko „Gazety Wyborczej”, do udziału w której zachęcani są wszyscy Polacy. Równocześnie inicjatorzy sami obrażają środowisko kibiców słowami: Trzeba być skrajnym idiotą i jednocześnie mieć dużo złej woli, żeby wymyślić takie hasło. Kibole powinni za ten odrażający wygłup przeprosić. Owszem, autorzy transparentu powinni przeprosić i ponieść konsekwencje swojego czynu, ale z drugiej strony prześciganie się w przepraszaniu strony litewskiej powinno mieć swoje granice. Niech władze i czołowe media zaczną wreszcie bronić praw mniejszości polskiej na Litwie. A tym, którym nie podobał się występ kibiców pod Ostrą Bramą dedykuję fragment naszej epopei narodowej naszego wieszcza, Adama Mickiewicza:
Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,
(…)
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.
Tymczasem przenoś moją dusze utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanym żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz