23 maja 2016 r. złożyłem interpelację w sprawie układu komunikacyjnego przy przystanku wiedeńskim "Plac Wiosny Ludów" (tutaj). Zwróciłem w niej uwagę na to, że wymusza on na kierowcach jadących ul. Strzelecką łamanie prawa.
Na wyniesionym fragmencie jezdni, który ma ułatwiać wsiadanie i wysiadanie z tramwaju (tzw. przystanek wiedeński) jest namalowana linia przystankowa P-17. Zgodnie z przepisami kierowcy nie mogą się na tej linii zatrzymywać, tylko muszą przez nią przejechać. Problem polega na tym, że tuż za przystankiem znajduje się przejście dla pieszych i nie ma sygnalizacji świetlnej, w związku z czym niemal non-stop przechodzą tam piesi idący w stronę Starego Rynku lub w stronę Starego Browaru. W związku z tym, zwłaszcza w godzinach szczytu, tworzy się tam korek i tym samym pojazdy stoją na linii P-17. To z kolei może spowodować, że posypią się mandaty.
Zaproponowałem, aby przerobić przystanek wiedeński na tzw. przystanek przylądkowy, czyli taki, którego krawędź byłaby maksymalnie zbliżona do torowiska, a kierowcy musieliby jechać tym torowiskiem. W odpowiedzi wiceprezydent Wudarski potwierdził istnienie takiej sytuacji (tutaj). Powołał się na opinię p.o. dyrektora ZTM, który stwierdził, że przystanek przylądkowy (antyzatoka) w tamtym miejscu nie sprawdziłby się, gdyż stojące na torowisku samochody blokowałyby tramwaje. Rozwiązaniem w jego opinii byłaby zmiana organizacji ruchu w rejonie Placu Wiosny Ludów.
Nie podoba mi się do końca argumentacja przytoczona przez wiceprezydenta, którą można streścić następująco: co prawda łamane są przez kierowców przepisy, ale i tak mimo mankamentów przystanek wiedeński ułatwia pieszym wchodzenie i wychodzenie z tramwaju. Bo to jest takie przymykanie oka. Na szczęście sprawą ma się zająć Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego działająca przy Zarządzie Dróg Miejskich, zatem może uda się unormować tę paradoksalną sytuację.
źródło grafiki: Wikipedia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz