piątek, 18 marca 2016

Przeglądam dzisiejszy poznański "GazWyb": sondaż i Nina Nowakowska

1. Taka króciutka notka na pierwszej stronie dzisiejszej "Gazety Wyborczej" na temat sondażu poparcia dla partii politycznych.


Czy oni próbują coś nieudacznie zasugerować? Bo zestawienie tych akapitów dowodzi, że diagnozy tej gazety są kompletnie oderwane od rzeczywistości. Niemoc? Rozpacz? "Gazeta" sobie, naród sobie?

2. W dodatku poznańskim wywiad z Niną Nowakowską (byłą już redaktorką Radia Merkury). Kolejna dziennikarka z mediów publicznych, której "nie było wszystko jedno", dlatego "Wyborcza" roni łzy po jej odejściu z radia. Po kilku minutach prowadzonych przez nią audycji można się było domyślić jakie ma poglądy polityczne. W sumie wywiad z nią świetnie pokazuje kierunek, w jakim powinny następować zmiany w mediach publicznych: dopuścić więcej młodszych dziennikarzy, którzy potrafią zachować obiektywizm lub chociażby równo traktować gości z różnych stron sceny politycznej.

Na fotografii pani Nowakowska na manifestacji KOD. Źródło: poznańska "Gazeta Wyborcza".

W wywiadzie pani Nowakowska stwierdza m.in.: "Ale tak źle jak teraz, jeszcze nigdy się nie czułam. W stanie wojennym wszystko było jasne, wiedzieliśmy, czego oczekiwać po drugiej stronie. W tej chwili czuję bezsilność i upokorzenie. I nie mówię tu o swojej osobistej sytuacji, ale o takich ludziach jak ja, którym wydawało się, że żyją w normalnym i stabilnym państwie".

Ta pani, w tych "strasznych pisowskich czasach" na własne życzenie zrezygnowała z pracy. Chciała uprzedzić domniemane działania nowego prezesa Radia Merkury, który miałby panią redaktor zwolnić lub "przesunąć na inny odcinek". Uważa, że w latach 1981-1983 czuła się lepiej niż obecnie? W stanie wojennym była godzina policyjna, wojsko na ulicach, opozycjonistów pałowano i mordowano, wolność słowa była tylko w mediach podziemnych, a na półkach były pustki. No tak, ale "wiedzieliśmy, czego oczekiwać po drugiej stronie".

I jeszcze jeden cytat. Na pytanie redaktora, dlaczego mimo tych wszystkich strasznych rzeczy, które dzieją się w Polsce, PiS nadal ma wysokie sondaże, odpowiada: "Są dwa powody: media i Kościół katolicki. Przeciętny wyborca spoza dużego miasta jest skazany na to, co mówią media publiczne, a konkretnie 'Wiadomości'. A tam dziś sączy się tylko PiS-owski przekaz. Natomiast nastawienie przeważającej części biskupów i księży jest dziś prorządowe. I to słychać na ambonach i w katolickich mediach".
 
No tak, jaki świat był piękny, gdy i media komercyjne, i media państwowe sączyły społeczeństwu tę samą lewicowo-liberalną narrację. Tylko Jan Pospieszalski przez te lata się uchował, ale za to miał miejsce na TVP Info w okolicy godziny 23:00. Aha, a w Programie Trzecim Polskiego Radia około północy, mniej więcej raz w miesiącu swoją audycję miał Wojciech Reszczyński. Reszta publicystyki była opanowana przez dziennikarzy jawnie sympatyzujących z PO, PSL i SLD.

Jak w mediach publicznych nie ma monopolu lewicowo-liberalnego, to trzeba chodzić na marsze KOD, a pluralizm to samo złooooo. Ot i cała sprawa streszczona w jednym zdaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz