Dziś (15 lipca 2014 r.) przed szpitalem
ginekologiczno-położniczym przy ul. Polnej w Poznaniu dwie działaczki TR (Twojego
Ruchu) ze Szczecina i z Krakowa przeprowadziły manifestację w ramach akcji
„Dzieci Chazana”. Ich dwuosobowa akcja to swoiste tournee mające na celu
piętnowanie lekarzy, którzy podpisali się pod tzw. deklaracją wiary. Dzień
wcześniej panie były w Wołominie.
Jak widać na zdjęciach, w manifestacji wzięły udział tylko trzy osoby (paniom
pomagał jeden lokalny członek TR). Resztę „tłumu” stanowiło kilkunastu
dziennikarzy. Jedna z żurnalistek rozpoznała mnie i poprosiła, abym po
konferencji nie ulatniał się za szybko.
Mimo tego, że jeszcze przed czasem na miejscu byli reporterzy TVP, Radia
Merkury, „Głosu Wielkopolskiego” i innych mediów, to wszyscy musieli cierpliwie
czekać, ponieważ organizatorkom zależało na obecności ekipy TVN…
Panie wyposażone były w transparent i duże zdjęcia przedstawiające zdeformowane
ciała urodzonych dzieci. Właśnie - „dzieci” - uczestniczki manifestacji użyły
tego słowa kilkakrotnie, co jest warte podkreślenia, ponieważ środowiska
proaborcyjne przyjęły metodę, aby używać bezosobowych i odczłowieczających
sformułowań typu „płód” lub „ciąża”.
W czasie
konferencji mówiły o tym, że decyzja o aborcji jest kwestią sumienia kobiety, a
nie lekarza, że lekarze, którzy podpisali „deklarację wiary” powinni zrezygnować
z uprawiania swojego zawodu, że prawo stanowione jest ważniejsze od prawa
boskiego, że celowo ogranicza się kobietom dostęp do informacji na temat stanu
zdrowia ich dziecka, że nie powiadamia się ich o tym, że mogą dokonać aborcji i
kto może taki zabieg wykonać. Wymieniły z imienia i nazwiska lekarzy ze
szpitala przy ul. Polnej, którzy podpisali „deklarację wiary”. Nie omieszkały
wspomnieć o tym, że to w Poznaniu miał miejsce, w ich rozumieniu, skandal
związany z protestem przeciw spektaklowi „Golgota Picnic”, co miało być niejako
dowodem na to, że w Polsce i Poznaniu rządzi Kościół.
Po serii
pytań ze strony przedstawicieli mediów, mikrofony i obiektywy zostały
skierowane w moją stronę - co, jako wyraziciel poglądów konserwatywnych, myślę
na ten temat? Najpierw upewniłem się u dziennikarzy, że organizatorki
manifestacji nie są reprezentantkami poznańskiego środowiska. Powiedziałem, że
ta manifestacja wywołała we mnie smutek i przerażenie, ponieważ działaczki TR
dały jasny przekaz, że życie dziecka chorego, obarczonego defektem psychicznym
lub fizycznym jest mniej warte niż życie dziecka zdrowego (podkreśliłem, że
użyły wielokrotnie słowa „dziecko”). Dopowiedziałem, że takie dziecko jest według
nich bezwartościowe, bo można dokonać na nim aborcji. Nie ma zgody na sytuację,
w której jeden człowiek (matka) decyduje o śmierci drugiego (chore dziecko). Z
uwagi na to, że panie podkreślały, iż aborcja to sposób na skrócenie cierpienia,
powiedziałem, że być może niedługo podobne manifestacje będą urządzać przed
klinikami onkologicznymi i będą proponowały cierpiącym pacjentom zażywanie cyjanku
dla skrócenia udręki. Nie tylko dla mnie, ale obiektywnie, życie ludzkie
stanowi wartość nadrzędną, stojącą wyżej niż specyficznie rozumiana przez te
panie wolność. To, co działaczki TR mówiły i sposób w jaki to przedstawiały
przypominał jako żywo nazistowskie kampanie przed 1939 rokiem, w których
uzasadniano konieczność sterylizacji i eliminacji ze społeczeństwa ludzi
niepełnosprawnych psychicznie i fizycznie. Społeczeństwo cywilizowane
charakteryzuje się tym, że otacza opieką słabszych, chorych i
niepełnosprawnych, a rozwiązywanie problemu poprzez aborcję to cywilizacyjny
krok wstecz i barbarzyństwo. I nie chodzi tu nawet o stricte religijny system wartości, ale o wartości humanistyczne. Dodałem, że profesor Chazan robi to,
co do niego należy, czyli ratuje ludzkie życie.
Dziennikarze
zwrócili uwagę na to, że przecież takie zdeformowane dziecko i tak skazane jest
na śmierć. Odpowiedziałem, że nawet gdy dochodzi do ciężkiego wypadku i
wiadomo, że ofiara nie pożyje długo, to i tak lekarze przystępują do akcji
ratunkowej i walczą o każdy dzień, o każdą minutę, ponieważ życie jest
wartością nadrzędną i jest to jak najbardziej zgodne z przysięgą Hipokratesa.
Organizowanie tego typu manifestacji przed szpitalem, w którym leżą kobiety
spodziewające się dziecka oraz dzieci chore uznałem za szczyt perfidii.
Po wszystkim
przedstawiłem się jako członek PiS, co u niektórych dziennikarzy wywołało lekki
uśmiech. Potem jeszcze indywidualnie przepytała mnie ekipa z TVN. Na odchodne
usłyszałem jak mówili do siebie – „No tak, trzeba się było pokazać”.
Odpowiedziałem: „Macie na myśli organizatorki manifestacji zapewne”. Po 20 minutach
od rozpoczęcia konferencji wszyscy się rozeszli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz