środa, 4 grudnia 2013

Zezowata cenzura genderystów

Czy na temat ideologii gender można mieć inne zdanie niż jej wyznawcy? Wygląda na to, że nie. Wykład ks. prof. Pawła Bortkiewicza pod tytułem „Gender – dewastacja człowieka i rodziny” zostaje oprotestowany przez prof. Krzysztofa Podemskiego oraz innych wykładowców w większości związanych z Gender Studies UAM: pozwalamy sobie wyrazić poważne zaniepokojenie faktem, że tego rodzaju tendencyjne, ideologiczne i propagandowe wystąpienie może zaistnieć w przestrzeni, która z istoty swojej winna służyć wiedzy, prawdzie i równouprawnieniu.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz został zaproszony przez Korporację Akademicką Lechia do wygłoszenia wykładu na temat gender. Ma się on odbyć w najbliższy czwartek (5 grudnia) o godz. 19:15 w budynku Uniwersytetu Ekonomicznego. Jak możemy przeczytać na profilu facebookowym księdza profesora we wpisie z 30 listopada, władze uczelni pod naciskiem „feminoterrorystek” zmieniły formę tytułu na pytającą „Czy gender to dewastacja człowieka i rodziny?”. W tej sytuacji ksiądz Bortkiewicz zaczął się zastanawiać, czy w ogóle ten wykład wygłosić: 
Mam problem, czy ulec genderbandzie i mówić to, co powiedziałbym, pod zmienionym tytułem, czy stwierdzić, że genderbanda zmieniła tytuł wykładu profesora uniwersytetu (usiłuje to uczynić)? Mam ochotę wykład odwołać, a sprawę nagłośnić (także poza facebookiem).
Jednak 2 grudnia poinformował, że po rozmowie z prorektorem Uniwersytetu Ekonomicznego zgodził się na modyfikację tytułu i wykład wygłosi.

3 grudnia na internetowej stronie poznańskiej „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł Natalii Mazur opisujący sprawę. Co prawda autorka nie przedstawiła aktualnej informacji, że jednak tytuł został zmodyfikowany i dokonała generalizacji, że środowisko naukowe protestuje przeciwko organizacji wykładu w murach uczelni (w rzeczywistości 13 osób podpisało się bezpośrednio w treści protestu), ale za to przedstawiła kilka interesujących wypowiedzi.

Prof. Roman Kubicki, dyrektor Instytutu Filozofii UAM, zapewnił o swojej prawomyślności (gdy usłyszał tytuł wykładu to podskoczyło mu ciśnienie) i podkreślił, że Centrum Etyki UAM, którego ks. prof. Paweł Bortkiewicz jest dyrektorem, nie jest formalnie związane z kierowanym przez niego Instytutem. Z kolei prof. Marian Gorynia, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego, wykazał się większym wyczuciem pluralizmu, gdyż stwierdził:
Uniwersytet musi być areną dla rozmaitych poglądów.
Zachowawczo dodał jednak:
Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że jestem jak najdalszy od utożsamiania się ze wszystkim, co jest głoszone w wynajmowanych przez uniwersytet salach. A o gender nie mam wiedzy.

Mimo, że w tytule wykładu nie ma słowa o gender studies, tylko o gender, to jednak wykładowcy związani z tymi „studiami” poczuli się dotknięci. W oświadczeniu zamieszczonym w Internecie przez dr. Macieja Dudę możemy przeczytać:
Tytuł zapowiadanej prelekcji zawiera twierdzenia nieprawdziwe, krzywdzące i niebezpieczne. Nieprawdziwe – gdyż kategoria płci kulturowej (gender) należy do podstawowego instrumentarium współczesnej humanistyki i nauk społecznych, nie może więc być traktowana na równi z narzędziami indoktrynacji, a tym bardziej nie można badaczom, którzy się nią posługują, przypisywać sprawstwa patologii rodzinnych. […]I wreszcie są to twierdzenia niebezpieczne – gdyż formułowane językiem wytwarzającym atmosferę zbiorowej nienawiści. Pod tym względem szerząca się od niedawna w Polsce antygenderowa propaganda nawiązuje do epizodów zorganizowanej nagonki na wyimaginowanego wroga, jakie pamiętamy z przeszłości.

Zaskakujące jak wiele z tych kilku słów tytułu wyczytali genderowcy – że ks. prof. Paweł Bortkiewicz przypisuje wykładowcom genderu sprawstwo patologii rodzinnych i że chce wywołać atmosferę zbiorowej nienawiści. Użyciem słowa „dewastacja”? Uderz w stół a nożyce się odezwą.

W artykule „Gazety Wyborczej” prof. Ewa Kraskowska, dyrektor Centrum Badania Płci Kulturowej i Tożsamości UAM i inicjatorka Gender Studies na UAM, wyczytuje z tytułu wykładu ks. prof. Bortkiewicza jeszcze więcej:
Badamy, co to znaczy być kobietą, co to znaczy być mężczyzną w danej grupie społecznej, co to znaczy być starą kobietą, dziewczynką, ubogim mężczyzną. Tymczasemzarzuca nam się, że seksualizujemy niemowlęta i wywołujemy pedofilię w Kościele. Propaganda antygenderowa dociera do szerszego grona, niż my jesteśmy w stanie, i jest bardzo skuteczna. Potrafi zasiać wątpliwości nawet w krytycznych umysłach.
Czy ks. Bortkiewicz oskarża genderystów o wywoływanie pedofilii w Kościele? Skąd takie twierdzenia prof. Kraskowskiej?

W proteście zamieszczonym w Internecie, pod którym podpisało się do tej pory około 480 osób, możemy również przeczytać:
[Tytuł zawiera twierdzenia] Krzywdzące – gdyż studia genderowe, podobnie jak inne nurty badawcze w obrębie wspomnianych dziedzin, służą poznaniu kulturowych uwarunkowań życia jednostkowego oraz zbiorowego i jeśli uzyskana w ten sposób wiedza wpływa na przemiany w ludzkim uniwersum (jak choćby usuwanie przyczyn i przejawów dyskryminacji), to przecież taki jest właśnie cel naukowych badań nad społeczeństwem.
Gładkie uzasadnienie dla działalności polityczno-ideologicznej genderystów, za jaką można uznać „gender mainstreaming”, naukę pisania wniosków o dofinansowywanie antydyskryminacyjnych projektów oraz zmianę programów nauczania na wzór „Równościowego przedszkola”. Nie wiem, czy wszyscy studiujący socjologię robią to z pobudek ideologicznych (chcą zmieniać społeczeństwo), czy też po prostu interesuje ich struktura społeczna i mechanizmy w niej funkcjonujące. Najwidoczniej na gender studies zapisują się głównie ci, którzy chcą świat zmieniać, a nie go badać.

Interesująca jest wypowiedź prof. Podemskiego zamieszczona w artykule „Gazety Wyborczej”:
Mamy wolność słowa i każdy ma prawo głosić swoje poglądy, może nawet wygadywać bzdury i przeklinać. Niech jednak nie robi tego pod szyldem nauki, w budynku uczelni.
Dlaczego jednak swoje poglądy mogą propagować tylko osoby o światopoglądzie prof. Kraskowskiej i prof. Podemskiego, a odmawia się tego prawa ks. prof. Bortkiewiczowi - tego prof. Podemski już nie wyjaśnia.

Może podsumowaniem warto uczynić słowa Adama Wizy, prezesa korporacji Lechia, które przytoczyła „Gazeta Wyborcza”:
Uniwersytet jest jednym z najbardziej odpowiednich współczesnych areopagów do wolnej wymiany poglądów i myśli, wspólnego dochodzenia do prawdy, a także do analizy i krytyki tychże poglądów. Żadna ze stron dyskursu, zwłaszcza jeśli uważa swoje ustalenia za naukowe, nie może zabraniać dyskusji nad nimi oraz unikać poddawania ich pod ocenę.
Otóż to.

O programie Gender Studies na UAM możecie Państwo przeczytać w artykule "Latający cyrk gender studies".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz